Top 10 - entry level.

1. Perfect Blue
Rok wydania: 1998
Dlaczego to IMO dobry entry level: dla wielu współczesnych mangozjebów, takim typowym entry levelem jest Death Note, bo po prostu wciąga mało wymagającego widza. Ale czemu zadowalać się czymś tak przeciętnym? Moim skromnym zdaniem, Perfect Blue jest hehe perfekcyjnym tytułem do pokazania znajomym od "aaaale to przecież bajka", z racji dojrzałej tematyki, ciekawej intrygi, szybkiego tempa akcji, no i krótkiego formatu. Warto też im wspomnieć, że producenci Requiem dla Snu kupili sobie prawa do Perfect Blue tylko w celu skopiowania jednej ze scen.
Hiyowy rating: 10/10

2. Cowboy Bebop
Rok wydania: 1999
Dlaczego to IMO dobry entry level: już nieco bardziej tradycyjnie i powszechnie. Bebop to coś, co każdy łib bez zawahania okrzyknie "klasygiem!!!111" i co pewnego stopnia mogę się nawet z tym stwierdzeniem zgodzić. Nie tylko każdy powinien się po prostu z nim zapoznać, tę serię łatwo będzie się oglądało zachodniemu widzowi, z racji jej settingu oraz trudnemu do przegapienia podobieństwa do twórczości amerykańskiej, przejawiającego się nawet pod postacią soundtracku. Plus, tę bajkę można polecić niezależnie od wieku oglądającego.
Hiyowy rating: 9/10

3. Fullmetal Alchemist: Brotherhood
Rok wydania: 2009
Dlaczego to IMO dobry entry level: za moich czasów bycia newfagiem, i tę bajkę puszczano na Hyperze. stąd była częstym entry levelem. Jeśli z jakichś powodów ktoś upiera się przy rozpoczęciu od shounenów, Brotherhood jest zdecydowanie lepszym wyborem od całej reszty Narutów i innych shit tierowych Fairy Tailów. Doskonała seria do pokazania nieco młodszemu widzowi, lecz nie mniej interesująca dla praktycznie każdego targetu demograficznego; z sentymentu poleciłabym również serię pierwszą, ale… newfagi nie zrozumieją tych feelsów.
Hiyowy rating: 8/10

4. Suzumiya Haruhi no Yuutsu
Rok wydania: 2006
Dlaczego to IMO dobry entry level: jak wszyscy wiemy, Haruhi jest światowym fenomenem. Kiedyś posiadała podobny status, jakim dzisiaj poszczycić może się takie SAO czy inne Kyojiny; konwenty wypełniali grubi cosplayerzy, chyba każdy posiadał przypinkę z logiem Brygady, a Haruhi znajdowała się na większej liczbie dakimakur niż Rivaille mógłby sobie wymarzyć. Niestety, te czasy minęły, bo Haruhi zasługiwała na ten cały hype. Long story short, perfekcyjne wprowadzenie do hehe okruchów życia dla każdej nowocioty. A zamiast Lucky Stara tuż potem, zarzućcie Azumangę Daioh.
Hiyowy rating: 8/10

5. Baccano!
Rok wydania: 2007
Dlaczego to IMO dobry entry level: pierwotnie była tu Durarara!!, jednakże bardzo szybko przypomniałam sobie o jednym z najbardziej rakowych fandomów (Durarary właśnie) i zdecydowałam się jednak na Baccano! Po raz kolejny, Ameryka, coś łatwego do pojęcia przez głupiego gajina, a do tego to słodkie szaleństwo, trochę ekscytującej krwi, wszyscy lubimy krew (ale nie taką jak w Mirai Nikki), pościgów i wybuchów, świetnej animacji, no i postacie których nie sposób nie pokochać. A jak już złamiemy lody i uodpornimy się na okropne fandomy, możemy zapodać sobie też DRRR.
Hiyowy rating: 8/10

6. Nana
Rok wydania: 2006
Dlaczego to IMO dobry entry level: dojrzalsza część potencjalnej widowni z pewnością doceni tak doskonałe okruchy życia, z mistrzowsko wplecionymi wątkami dramatycznymi i nieszablonowym romansem. Plus, dzięki Nanie możemy otrzymać zgrabne wprowadzenie do specyficznego, japońskiego szołbiznesu, który seria pokazuje nam od kuchni. A jak chcecie gdzieś płakać, to proszę tutaj, a nie przy Angel Beats czy, o zgrozo, Elfiej Pieśni. Warto natomiast obejrzeć też Paradise Kiss, inną ekranizację twórczości naszej nieocenionej pani Yazawy.
Hiyowy rating: 8/10

7. Steins;Gate
Rok wydania: 2010
Dlaczego to IMO dobry entry level: fizyka, trochę naukowego bełkotu, ale przede wszystkim, mnóstwo plottwistów i wyjątkowo wciągająca fabuła z dobrze wyważonym pacingiem, dzięki czemu przy Gejtach zwyczajnie nie da się nudzić, tym bardziej będąc newfagiem. To także wylęgarnia potencjalnych ulubionych bohaterów, to ta bajka, na której punkcie można mieć nawet lekką obsesję, ale to nieważne, bo obsesyjne uczucie do wszystkiego, co nie jest edgy gównem tudzież tasiemcowym shounenem jest w porządku, szczególnie jeszcze za czasów bycia nowociotą.
Hiyowy rating: 8/10

8. Sakamichi no Apollon
Rok wydania: 2012
Dlaczego to IMO dobry entry level: entry levelowym romansem zazwyczaj jest Toradora, którą pierwotnie planowałam nawet tu umieścić. Niemniej jednak, po przemyśleniu sprawy - czemu zachęcać do zaczynania od przeciętniaków, kiedy można rozpocząć z czymś tak wspaniałym jak Apollon. Spokojny klimat, brak większych odnośników do japońskiej popkultury (które mogłyby zostać niezrozumiane przez new faga), nieautystyczni bohaterowie, fantastyczna reżyseria, czyli wręcz idealny wstęp do wyrobienia sobie god tierowego gustu w dziedzinie okruchów życia.
Hiyowy rating: 8/10

9. Redline 
Rok wydania: 2009
Dlaczego to IMO dobry entry level: kto powiedział, że trzeba zacząć od jakiejś wyjątkowo ambitnej czy wzruszającej bajki? Wyścigi, kolory, gama świetnych postaci, najlepsza oprawa graficzna w dziejach. To może i nie jest thriller psychologiczny pokroju Redline, ale zapewnia nieopisany endżojment i jest jednym z tych filmów, który da się oglądać w gronie znajomych więcej niż raz. Lub więcej niż pięć razy. Po raz kolejny, bajka wyjątkowo przystępna dla widza jeszcze nieprzystosowanego do specyfiki japońskiej animacji, z racji podobieństw to kina zachodniego.
Hiyowy rating: 8/10

10. Fate/Zero
Rok wydania: 2011
Dlaczego to IMO dobry entry level: kolejna seria stanowiąca po prostu fantastyczną (pun, once again, intended) rozrywkę, tym razem na nieco dłuższą metę. Znów możemy pokazać jak piękne wizualnie potrafią być te chińskie bajki. Tym jednak razem jesteśmy w stanie zachęcić naszego potencjalnego mangozjeba do zapoznania się z resztą uniwersum i wprowadzić ich we wspaniały świat visual nowelek, na co mogą być chętni wciąż odczuwając fun po Fate/Zero. Oczywiście, najlepiej od razu odradzić oglądanie starej bajki od Deena i podesłać torrenta z grą.
Hiyowy rating: 8/10

PS Chyba nie muszę powtarzać jak bardzo subiektywnym wyborem są powyższe tytuły. Aby zachować choć minimalny obiektywizm, pomocy udzielił mi pewien nieoceniony ekspert, któremu wszyscy jesteśmy oczywiście za to wdzięczni.
Następny PostNowszy post Poprzedni postStarszy post Strona główna

4 komentarze:

  1. >Gejty - potwierdzone B|
    >FMA:B - potwierdzone dwa razy hehe

    Pora wypróbować, jak nowocioty zareagują na Redline lub Baccano!, myślę, że wyniki tego eksperymentu mogą być ciekawe.

    I tak jak właściwie wszystko mi pasuje do bycia w tym zestawieniu, tak Haruhi nie potrafię do końca kupić. Sama zapoznałam się z bajką w bardzo wczesnej karierze mojego mangozjebstwa (może nawet byłam wtedy jeszcze w fazie otakowania, nie pamiętam zbyt dobrze) i przyznam, że nie byłam w stanie jej do końca docenić. Dopiero po obejrzeniu filmu stosunkowo niedawno i rewatchu serii, tak naprawdę pojęłam jej fenomen. Także w moim przypadku się nie sprawdziło, choć i nie zraziło do chińskiego porno, też plus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, Haruhi weszła na listę po tym jak przeskakiwały propozycje typu "Redline, Redline, wrzucę Redline!" i "O, dobra, ale Berserk, Hiyo, jeszcze Berserk!" i naszła nas refleksja, że warto by było dorzucić jakieś hehe szkolne życie. Byliśmy chyba zbyt zajęci upajaniem się własnym geniuszem by zakwestionować ten wybór i z perspektywy czasu, faktycznie może lepiej z nią poczekać do lekkiego obeznania się w temacie. Niemniej jednak, to wciąż k-klasyg i tak jakoś mi tam pasuje.

      Usuń
  2. Hehe, a mnie się nie podobała Haruhi, wkurzające babsko, anime nudne.
    No nie wiem, czy FMA:B nadaje się dla młodszych widzów...
    Baccano! jest genialne, miło, że ktoś jeszcze pamięta o jego istnieniu.
    Steins;Gate to anime o mnie, naprawdę.
    Cowboy Bebop było ciut zbyt epizodyczne,a gdy na końcu właśnie wrzucili jeden większy wątek, to zrobiło się o dziwo nudno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. >nudne
      https://i.warosu.org/data/cgl/img/0078/68/1413874474264.gif

      >czy FMA:B nadaje się dla młodszych widzów
      To shounen.
      "The term is also used as a demographic term describing media whose target audience consists primarily of adolescent or pre-adolescent boys."
      Nie lubię tego robić, ale definicja z wikipedii. Brotherhood jest targetowany w młodych chłopców. Czyli "młodszy widz". Serio, mamy dwudziesty pierwszy widz, dzieciaki nie takie rzeczy już widziały, na pewno żadne nie zostanie zgorszone minimalną ilością krwi.

      >zbyt epizodyczne
      Ach, bo coraz to nowsze informacje podawane nam w kolejnych epizodach wcale nie łączyły się w końcu w jedną całość, epizodyczność nie ułatwiała chara developmentu, poprzez ukazywanie nam retrospekcji poszczególnych bohaterów, co bynajmniej nie dodawało im wielowymiarowości, a w ogóle cały ten zabieg nie był ani trochę udany i nie dostarczył ani jednego ciekawego i oryginalnego odcinka.
      >zrobiło się o dziwo nudno
      Może gdyby Twój dobór przymiotników opisujących bajki byłby bardziej interesujący od dwukrotnego powtórzenia tego nieszczęsnego "nudno", jakoś wstąpiłabym w dyskusję, ale w takim wypadku… Nie będę polemizować, zresztą, przecież każdy postrzega to inaczej i tego chyba niestety nawet capsem i wykrzyknikami nie zmienię :/

      Z resztą się zgadzam, co chyba jednak wynika z notki.

      Usuń