Czołem. To ja. Jeszcze żyję, aczkolwiek pic rel dość dokładnie oddaje moje uczucia. Powodem dla którego powrót do regularnego prowadzenia blogaska okazał się obłudą jest prawdopodobnie mój zanik jakiegokolwiek zainteresowania chińskimi bajkami oraz mongolskimi kolorowankami. Jakby na to nie patrzeć, z 20-30 serii oglądanych sezonowo, zaczęło interesować mnie zaledwie kilka. Coraz częściej zdarza mi się również porzucać, co zwyczajnie skutkuje brakiem materiału na posty. Często brakuje mi pisania, ale naprawdę nie mam o czym. Mój chroniczny brak czasu/zainteresowania może być skutkiem:
-przeprowadzki mojego chłopaka (dużo bliżej mnie; z innego kraju, do tego samego miasta)
-spędzenia większej ilości czasu z powyższym
-znalezieniu nowych hobby (zostałam gamer grill, może kiedyś zrecenzuję wam LoLa)
-(żartuję, tak nisko nie upadłam, gram w tytuły dla ludzi z godnością i rozumem
-wybieraniu serii na podstawie ich "memiczności" (kryteria powyższego osobnika), nienadające się do jakiejkolwiek konstruktywnej oceny (jeśli memy są zacne, to i bajki nie można krytykować [ponoć])
Long story short, w tym sezonie oglądam bodajże wyłącznie Berserka, Jojo i 91 Days. A, i Rewrite, bo KINGU. Yoshino daje mi życie, naprawdę. Jego dwudziestosekundowe sceny w każdym odcinku motywują mnie do kontynuowania męczenia się z tym syfem. <3 Yoshino. Oprócz tego cisnę sobie pewną grę z gatunku MOBA i szykuję się do nieubłaganie zbliżającego się roku szkolnego, a z pocieszających słów - community graczy jest chyba nawet gorsze niż mangozjebów, na pewno dużo bardziej toksyczne (i rosyjskie). Może kiedyś powrócę. Tymczasem...
CYKA BLYAT
-Jakkolwiek nie pęka mi z tego powodu serce, tuż po moim wielkim powrocie, umarł mi komputer. Umarł tak częściowo (nie na śmierć), jednakże największe obrażenia poniosła przeglądarka i pomimo fuzji mózgów siedmiu informatycznych geniuszy, nie udało nam się przywrócić jej do życia. Z tegoż powodu nie jestem w stanie zalogować się do blogaska i kontynuować pisania napoczętych przeze mnie notek. Mało tego, mieszkam w Brytanii, a więc naprawa sprzętu w najlepszym wypadku zajmie tydzień-dwa. Teksty mogę przygotować, natomiast ich edycja i publikacja trochę się przedłużą.

-Pod moją nieobecność nie oglądałam zbyt wiele bajek. Pokusiłabym się wręcz o stwierdzenie, iż w ogóle ich nie oglądałam, stąd trochę zajmie mi nadrobienie nowości oraz zorientowanie się w... tym wszystkim. Poważnie, co w tym sezonie oglądają prawdziwi otakó?

-Nie wiem co sądzić o nowym szablonie; czy nie jest taki trochę... brzydki?

-Na pewno powrócą top 10 oraz notki sezonowe. Chciałabym jednak powrócić do korzeni i skupić się na recenzjach.

-Funfact:: zaliczyłam rok.



Jeśli mieszkacie w Polsce i bywacie na tamtejszych konwentach, pewnie myślicie, że to jakiś kurnik i ogólna bieda. Oferują nam podrabiane figurki, znaczna część wystawianych dóbr jest używana lub ręcznie robiona, a jedyną, wartą zainteresowania rzeczą na stoiskach są prawdopodobnie mangi. Też zawsze marzyłam sobie o pojechaniu na duży, fajny con, taki który mogłam ewentualnie podpatrzeć na filmiku. Potem przeprowadziłam się do Brytanii i zagościłam na paru takich. Na początku byłam w stanie iście euforycznym; gigantyczne stoiska, których stoły wprost uginały się pod ogromem gadżetów i wszelakiego merchandisingu, tysiące cosplayerów przemierzało rozległe korytarze, a grafik oferował spotkania z japońskimi dyrektorami czy też aktorami głosowymi. Pierwsze kilka takich konwentów zleciało mi w mig, a wracałam obładowana siatkami zdobyczy.
Po roku przerwy, po raz kolejny wybrałam się na London MCM Expo. Samiutka jak palec, na jeden dzień, ot, zrobić zakupy, pójść na jakiś ciekawy panel. Niestety, taki był tylko zamysł. 

RAK
Przede wszystkim, była to moja dziesiąta już edycja tegoż wydarzenia, a stoiska wydawały się sprzedawać dokładnie to samo, co ostatnio. I wcześniej. I zawsze. I wszędzie. "Różnorodność" to słowo wystawcom na MCM obce, każdy sprzedaje generalnie to samo i nie chodzi mi nawet o sam rodzaj asortymentu, a konkretnie, te same przedmioty. Gdzie się nie obróciłam i gdzie nie szukałam, dosłownie wszędzie stały dokładnie takie same kubki. Naruto, Fairy Tail, Kuroshitsuji, Shingeki no Kyojin i Sword Art online mają prawdopodobnie monopol na wystawianie swoich produktów. Znalezienie czegokolwiek niezwiązanego z żadnym z powyższych "dzieł" graniczyło bowiem z cudem. Rozumiem, że niestety dokładnie na to jest market, ale to już popadanie w skrajność. Na tak wielkim konwencie, gdzie stoisk jest dziesiątki (jeśli nie setki), nie da się dostać nic ciekawego lub w jakikolwiek sposób oryginalnego. Większość stoisk to duże, ustabilizowane sklepy, które ustawiają się co roku; dla indywidualnych sprzedawców są ciasne miejsca na dalekim końcu hali, a i takich naprawdę niewiele. Nie sądzę, że są w stanie zapłacić za wystawienie (biorąc pod uwagę, ile MCM kasuje samych uczestników za wstęp). Kiedyś za największą zaletę tego wielkiego eventu uznawałam wybór gadżetów, teraz nawet to zaginęło. Nie ma już perełek w postaci oryginalnych wydań, artbooków z autografami czy limitowanych edycji figurek. Wszystko zastąpiła masówka.

Gigantyczna sala, ale
ludzi brak
Do tego to mogłam się jeszcze przyczepić, no bo w końcu chordy ludzi wciąż paradowały obładowane siatkami zdobyczy. Jednego natomiast nie umiem w żaden sposób usprawiedliwić; żenującego poziomu atrakcji. Jeśli śmiejecie się z malutkich paneli na które przybywa dosłownie garstka osób, nawet nie wiecie co mówicie. Po pierwsze i najważniejsze, ich ilość jest śmieszna. Dziś na przykład, w jednym z trzech teatrów, odbyły się cztery panele, każdy trwający po 30-40 minut. Jeden z nich odwiedziłam przypadkiem, na drugi się wybierałam. Ten pierwszy był spotkaniem z jakimś nikomu nieznanym aktorem; ludzie z "widowni" mogli zadawać mu pytania i tak to się jakoś kręciło. Co zabawne, aktorzyny nikt nie znał, także atrakcja średnio się kręciła. Kolejnym było natomiast spotkanie z właścicielami Animatsu Entertainment. Wszystkim, co panowie uczynili, było puszczenie kilku trailerów ich nowości i pokrótce wyjaśnienie o czym jest seria. Na koniec również przeprowadzono serię pytań i odpowiedzi, podczas których dwunastolatki z widowni dopytywały się kwestii w stylu "a kieeeeedy kolejne Naruuuuuto?" (Animatsu nie wydaje Naruto [ale pozycje równie jeśli nie jeszcze bardziej rakowe]). W kolejnych dwóch odbyło się odpowiednio tyle samo atrakcji. Opis żadnej z nich nijak mnie nie zachęcił, jednak śmiem podejrzewać, iż ich poziom znacznie się nie wybijał od tego co widziałam.

Godzina po ZAKOŃCZENIU
konwentu
Summa summarum, wynudziłam się za trzech, nie kupiłam nic ciekawego i zmarnowałam kupę pieniędzy, aby przez kilka godzin poprzedzierać się przez dziki tłum pełen rakowych ceraciarzy. Atrakcje na mniejszych scenach przewidywały ekranizację pierwszego odcinka No Game No Life (z angielskim dubbingiem), ewentualnie oglądanie jakiegoś Słynnego Gracza w akcji, toteż odpuściłam sobie niemal wszystkie. Nie zawitałam nawet na cosplayu, gdyż widząc kandydatów, prawie zapadłam się z zażenowania. MCM to czysta masówa, więcej tam teraz ludzi przychodzących z ciekawości, niż faktycznych miłośników tej tematyki. Wejściówki są drogie, atrakcje mogłyby równie dobrze nie istnieć, brakuje jakiegokolwiek klimatu, przy takim tabunie ludzi, socjalizacja jest niemal niemożliwa (prędzej ktoś zsocjalizuje się z twoim portfelem w kieszeni, niż z tobą), zero organizacji, nawet gadżety od lat przewijają się te same. Organizatorzy nawet się nie starają, nie przyjeżdżają już żadni interesujący goście specjalni, a indywidualnym, małym stoiskom, podcinane są skrzydła.  Jeśli zależy wam na fajnych zabawkach z chińskich bajek, poszukajcie sobie w internecie. Chodzi wam o socjalizację? Też lepiej poszukajcie kogoś z podobnymi zainteresowaniami na jakimś forum. Z ciekawości na MCM można się wybrać raz, ale to i tak na jeden dzień. Głęboko rekomenduję jednak wziąć ze sobą własne jedzenie. I pampersa. I tabletki na ból głowy. I pistolet. Nigdy więcej.
Starzejemy się. Początek nowego roku zawsze był dla mnie z tego powodu depresyjny i to podwójnie, gdyż urodziny obchodzę tuż na jego początku. Starzeje się i mój blogasek; z tego powodu przygotowałam kilka funfactów na… swój temat. Kolekcją mango się chwaliłam, figurkami też, a czasem mam wrażenie jak gdybym była tu wręcz anonimowa. Zacznijmy jednak od kilku statystyk.


Najpopularniejszymi notkami zdecydowanie od zawsze były top 10, ale jedna szczególna przewyższa większość ilością odsłon wręcz kilkakrotnie.

Drugą najlepiej przyjętą był mój kosplejowy poradnik, co wyjątkowo mnie cieszy, gdyż w jego przygotowanie włożyłam swego czasu mnóstwo czasu oraz pracy.


1. Funfactów jest dwanaście, gdyż mentalnie tyle mam lat i na zawsze będę już miała.
Moje wypociny sprzed
jakiegoś już czasu
2. Uczęszczam obecnie na uniwersytet o wdzięcznej (oraz sugerującej kierunki uczelni) nazwie University of Creative Arts, konkretnie placówka w Rochester, specjalizująca się w przetopie metali szlachetnych na biżuterię, fotografii oraz ilustracji modowej, wraz z krawiectwem i podkierunkiem związanym z printami. Swoją specjalizację wybieram dopiero w przyszłym roku (aczkolwiek biorąc pod uwagę notoryczne ucieczki z warsztatów z fotografii, jedna opcja zdecydowanie odpada). Endżojuję zajęcia na tyle, że przychodzę nawet jak jestem chora. Also, jako jedna z niewielu osób gorączkowo robię notatki na wykładach z historii sztuki (tudzież… w ogóle na nie przychodzę).
Może i mam małe rączki,
ale umiem objąć całą skalę!
3. Odkąd tylko pamiętam, uwielbiam muzykę klasyczną, a moi ulubieni
kompozytorzy to Czajkowski i Rachmaninow (i nie lubię Schuberta). Poważnie, namiętnie słuchałam Uwertury 1812 i Dziadka do Orzechów gdy miałam trzy lata. Moja rezolutna rodzicielka, widząc moje zamiłowanie muzyką, postanowiła więc zapisać mnie na… balet. Dopiero wiele, wiele lat później udało mi się spełnić dziecięce marzenie i zainwestowałam w porządnego keyboarda (bo żeby upchnąć w domu pianino, prawdopodobnie musiałabym się pozbyć łóżka). A, jednym z najlepszych wspomnień mojego życia był bez wątpienia koncert Czterech pór roku Vivaldiego w Wenecji.
Królowa mojego życia
4. Moim marzeniem jest posiadanie hodowli bocianów saksońskich (ewentualnie jednorożców).
5. Pierwszą bajką którą obejrzałam w całości była Nana. Przyprawiła mnie o straszne brokoro, ale za to ją uwielbiam.
6. Generalnie to nie mam w zwyczaju oglądać telewizji, jednak jestem zagorzałą fanką amerykańskiego Projectu Runway. Widziałam wszystkie czternaście sezonów i sześć spin-offów.
7. Nie istnieje nawet dzień w którym w ogóle nie odwiedzam blogaska. Mam też zaplanowane i/lub rozpoczęte notki na pięć miesięcy do przodu. Inna kwestia, że wiele z nich kończy nie zostając nigdy opublikowanymi.
8. Ta słynna Bogusława, pani i władczyni mojego życia, mieszka ze mną już od dziesięciu lat (czy też raczej pozwala mi mieszkać w swoim domu), czyli praktycznie odkąd się urodziła.
My relationship in a nutshell
Przykład mojego twarzowego
rękodzieła
9. Posiadam imponującą kolekcję kosmetyków kolorowych i często wydaję ostatnie szekle na nowy pędzel. A, rzadko opuszczę dom bez perfekcyjnie pomalowanych paznokci, mam to szczęście, iż w stanie naturalnym są na tyle długie, twarde i zadbane, iż panie sprzedawczynie w drogeriach często pytają mnie czy to moje własne. Makijaż to, można by rzec, może nawet moje hobby, wykonywanie go sprawia mi mnóstwo przyjemności oraz jestem w stanie poświęcić na niego wiele czasu. Nie mówię o muskaniu noska puderkiem każdego rana (choć, oczywiście, porządnie maluję się i na codzień, nie spotkacie mnie ze źle zblendowanym cieniem), lubię brać to o krok dalej.
Insta ready
10. Pod pseudonimem "Pigeon" na hiyowym fanpejdżu ukrywa się mój chłopak. Jako samozwańczy memiczny król, stara się wypełniać go interesującym/zabawnym contentem. Osobiście wydaje mi się, że nawet mu to wychodzi, aczkolwiek moja opinia może być nieco subiektywna, wszakże lubię i fanpejdża, i mojego bojfrenda (przy czym bojfrenda nieco bardziej, gdyż ma cieplejsze dłonie i częściej robi mi herbatkę, pomimo tego, że mieszkamy daleko od siebie).
11. Również od najmłodszych lat - czytam. Czasopisma (popularnonaukowe), książki, mongolskie kolorowanki. Lektury szkolne znałam z wyprzedzeniem, w domu czytałam dla dalszego relaksu. Gustuję w fantasy, chętnie polskim, szczególnie twórczości Pilipiuka i Piekary. Uwielbiam Dostojewskiego i Kafkę, ale również znam niemal każdą powieść Christie, toteż jako drugi ulubiony gatunek zdecydowanie wskazałabym powieści kryminalne. Jestem również zagorzałą fanką Pratchetta.
12. Jest to notka jednocześnie rocznicowa jak i ostatnia. Ostatnia... na długi okres czasu na pewno. Nie będę się zapierać, że to ostateczny koniec i nigdy nie powrócę; nie umiem tak. Na pewno kiedyś przyjedzie dzień który przyniesie ze sobą wenę oraz nowy entuzjazm. Wbrew temu jak często na tę kwestię narzekam, nie odchodzę z powodu niewielkiego odbioru. Ot, po prostu - od dawna nie odczuwam przyjemności z blogaskowania, a… przecież o to w tym chodzi, prawda? W każdym razie, to były dobre dwa lata, nie żałuję sekundy spędzonej na skrobaniu swych wypocin i dzieleniem się nimi w internecie, a już z pewnością nie umiałabym zaprzeczyć jak bardzo cieszyła mnie wszelaka aktywność oraz słowa aprobaty. Ujmując krótko; dziękuję wam, naprawdę.




Ajin
Progres: 1/13
Pros: świetny wizualnie opening, Mamoyan jako seiyuu MC
Cons: ohydna animacja, krawędziowość, denerwujący protagonista, niezbyt ciekawe (a już na pewno nie oryginalne) założenie fabularne,
Hiyowa rekomendacja: manga była edgy/10, więc może przynajmniej będzie śmiesznie jak w niej

Akagami no Shirayuki-hime 2
Progres: 1/12
Pros: bazując bardziej na pierwszym courze - uroczy bohaterowie, urocza historia, brak statusu quo
Cons: wydumane problemy, fenomen koloru włosów (konflikty na skalę międzynarodową się z jego powodu rodzą) jest niezrozumiały
Hiyowa rekomendacja: pewnie, jeśli oglądaliście pierwszy sezon

Ansatsu Kyoushitsu 2
Progres: 2/25
Pros: łatwe do polubienia postacie, relatywnie zabawne gagi, niezła animacja
Cons: nowy opening jest mocno rozczarowujący
Hiyowa rekomendacja: jak już pewnie wiecie - uwielbiam Ansatsu, nie pytajcie czemu, ot, odpowiada mi ten typ humoru i survivalowe okruchy życia

Boku Dake ga Inai Machi
Progres: 2/12
Pros: praktycznie wszystko; niesamowita atmosfera, przesympatyczni bohaterowie, naturalny przebieg akcji i doskonały pacing, śliczny ending
Cons: design matki MC mnie przeraża
Hiyowa rekomendacja: miałam bardzo ostrożny hype (ostrożny po Perfect Insiderze) od zapowiedzi  - póki co, dla mnie bajka sezonu

Dagashi Kashi
Progres: 1/...
Pros: dziewczynka na skrinie to świetna dziewczynka, lekki humor
Cons: mam wrażenie, że nie rozumiem wielu gagów i widoczna na pic rel różyczka  na ciele zawsze mnie niesamowicie irytuje, nie wiem jak was
Hiyowa rekomendacja: pierwszy odcinek był zaskakująco przyjemny; na razie daję szansę

Dimension W
Progres: 1/12
Pros: fajny protag, interesujący setting, genialny opening, intrydze czającej się w tle nawet udaje się wzbudzić zainteresowanie (przynajmniej moje)
Cons: trochę tam fanserwisu i ja jakoś hypu specjalnego nie odczuwam - jest tylko poprawnie
Hiyowa rekomendacja: nie skreślam tej bajki, wręcz przeciwnie

Divine Game
Progres: 2/12
Pros: w tle przewinęło się kilka przepięknych utworów
Cons: smutek, dramat, tragedia, incepcyjne retrospekcje, dość brzydka animacja, paplanina o marzeniach
Hiyowa rekomendacja: w tej krawędziowatości i nazwaniu bohaterów po kolorze ich ubrań, nawet jest śmiesznie

Durarara!!x2 Ketsu
Progres: 2/12
Pros: słodkie sceny pomiędzy Shinrą i Celty już w pierwszym odcinku <3
Cons: nie jestem w stanie stwierdzić czy czekają nas jeszcze gorze quality, czy osiągnęły już one swoje apogeum - mam oczywiście nadzieję na to drugie, nowy opening jest koszmarny
Hiyowa rekomendacja: wszyscy i tak już to oglądają

Gate 2
Progres: 2/12
Pros: drugi cour zaczyna się nieco mhroczniej, ale mi się ta zmiana klimatu właśnie bardzo podoba, nowa czołówka też fine
Cons: może to ze względu na moje nowe problemy ze skupieniem się, acz dialogi bywają przydługawe
Hiyowa rekomendacja: wystawiam

Hai to Gensou no Grimgar
Progres: 2/...
Pros: dość ładna muzyka
Cons: nieudolny fanserwis, mnóstwo koszmarnego quality, tępi bohaterowie
Hiyowa rekomendacja: sama nie wiem, bajka zdaje się nie wiedzieć czy być smutna, czy fanserwiśna, przez co wychodzi taka szara i nijaka - okruchy życia w mmo rpg brzmi jak niezły koncept, także będę kontynuować

Haruchika: Haruta to Chika wa Seishun Suru
Progres: 2/...
Pros: MC jest zaskakująco fajną dziewczynką
Cons: P.A Works dało nam Asukarę i to brzydactwo - aż ciężkie do uwierzenia, protag to bodaj najbardziej irytujący gnom sezonu, jakieś wielkie dramy i płacze już w drugim odcinku
Hiyowa rekomendacja: I wouldn't really bother

Musaigen no Phantom World
Progres: 2/...
Pros: śliczna animacja i kolorystyka
Cons: fanserwis, irytujący protagonista i ta mała dziewczynka, nijaki zamysł "fabularny", brak konkretnego celu
Hiyowa rekomendacja: nie jestem pewna, cyckowy fanserwis z pierwszego odcinka nieco mnie zniesmaczył, aczkolwiek ponoć KyoAni finds a way

Nijiro Days
Progres: 2/...
Pros: jako fanka romansów na głodzie jestem średnio obiektywna, aczkolwiek podoba mi się zamysł z kilkoma parami zamiast jednej, gagi są całkiem śmieszne
Cons: bohaterowie bez osobowości, oszczędna animacja, długość!!!1111
Hiyowa rekomendacja: ogląda mi się całkiem supi, ale te krótkie odcinki irytują

Prince of Stride: Alternative
Progres: 2/12
Pros: żadnych widocznych, ot, nieźle się ogląda
Cons: paskudna grafika, zupełnie sztampowi bohaterowie, przerysowanie, typowe "cudowne przypadki" (siostra będąca szefową Wielkiej Firmy, wpadnięcie na Wielkich Rywali)
Hiyowa rekomendacja: nijakie, z braku laku da się obejrzeć, ze sportówek wciąż mamy za to cudowne Haikyuu

Sekkou Boys
Progres: 2/12
Słuchajcie, w tym show gipsowa statua Hermesa jest voicowana przez Jun-tana. Statua ta robi jako idol. Idol, poważnie. Ogólnie bajka opowiada o losach nowej menadżerki zespołu innych figur. 12/10, must watch, pozostałe statuy mają równie znanych seiyuu (Sugita, Ono i… Tomoe z Kamisamy, w/e). Must watch, you guys.

Shoujo-tachi wa Kouya wo Mezasu
Progres: 2/...
Pros: jestem doprawdy zaskoczona jakością gagów oraz faktem, iż postacie mają jakieś charaktery, szczególnie Kuroda-san i tamten Straight Man-kun
Cons: podobna tematyka już była i to 1029102 razy
Hiyowa rekomendacja: póki co, jestem pozytywnie nastawiona - całkiem fajna bajka


Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu
Progres: 2/13
Pros: rakugo, bohaterowie, grafika, muzyka, rakugo, doskonała ilość retrospekcji, ciekawe relacje
Cons: kiedyś się skończy i obiektywnie, pacing jest nieco powolny
Hiyowa rekomendacja: this. is. gold. i. love. it. bajka sezonu, 12/10, tęskniłam za dojrzałymi okruchami życia, a już w ogóle josei
Jesień 2015 - sezon przełomowy. Sezon, któremu udało się dokonać czegoś, czego nie był w stanie uczynić jeszcze żaden inny sezon. Otóż jesień 2015, moi drodzy, zniechęciła mnie do bajek. Przez te trzy miesiące nie tknęłam, i używam tego słowa z całkowitą jego mocą, powtórzę: nie tknęłam ani jednej bajki z backlogu. Nic. Pomyje które wylano na nas jesienią za bardzo mnie przytłoczyły. Trafiło się co prawda parę siódemek, nawet ósemka jak tak zerkniecie poniżej, jednak był to również pierwszy sezon podczas którego porzuciłam pięć bajek. Zażenowanie wielokrotnie przeważało poziom uciechy jaką mogłabym mieć (i jaką zazwyczaj posiadam) przy oglądaniu zwykłych szmir. Nie dałam rady. W każdym razie, oto podsumowanie (wyjątkowo bardzo zwięzłe, gdyż zwyczajnie nie mam mentalnie siły aby naprodukować literków na temat tych cuchnących pomyj) najgorszego sezonu wszech czasów. Zapraszam.

Ameiro Cocoa: Rainy Colour e Youkoso!
Gatunki (+ target demograficzny): żaden człowiek o IQ powyżej 10 nie powinien tego oglądać, a już na pewno znaleźć w tej szmirze ani jednej zalety (oprócz tego, że się skończyło)
Ilość odcinków: o wiele za dużo
Studio: powinno dawno zbankrutować albo przynajmniej zmienić specjalizację
Pros:
Cons: absolutnie każda sekunda

nie
Czym jest ta ręka? 
Najlepiej uderzmy ktokolwiek kto wydał na to pieniądze.

Hiyowy rating: 0/10 (znowu)

Comet Lucifer
Gatunki (+ target demograficzny): autoparodia i ponoć mecha
Ilość odcinków: 12
Studio: 8bit
Pros: niezłe tła
Cons: sztampowi i irytujący bohaterowie, cokolwiek dziwny fanserwis (w jednym z odcinków głównej bohaterce… rosną cycki), Straszni Antagoniści i MC Walczący o Prawość i Wolność™, kompletnie absurdalne, niepotrzebne śmierci, potworny dramatyzm, nieistniejący soundtrack, żenujące zakończenie, najbardziej nijaki opening jaki w życiu słyszałam

Tła i nieruchome scenerie były iście przepiękne.
Przynajmniej wiemy co oni wszyscy biorą.
Niech to będzie gorączka, proszę, zwykła gorączka, proszę…

Hiyowy rating: 1/10


Diabolik Lovers More, Blood
Gatunki (+ target demograficzny): pseudo sado-maso, wielbicielki pseudo sado-maso i brzydkiej grafiki
Ilość odcinków: zbyt wiele
Studio: powinno się wstydzić
Pros: odcinek ma jedynie dwanaście minut
Cons: każda sekunda

Takie tam końskie zaloty.
No widzicie, grzecznie ją w domu przywitano.
I… A w sumie chrzanić to, popatrzmy sobie na róże, one przynajmniej całkiem
ładne były.
Hiyowy rating: 1/10

K: Return of Kings
Gatunki (+ target demograficzny): supernatural, akcja
Ilość odcinków: 13
Studio: GoHands
Pros: prześliczne tła, cudowna paleta kolorystyczna, całkiem niezłe sceny akcji, sporo relatywnie interesującej akcji, porządne zakończenie, świetnie pasujący do animacji oraz wyjątkowo oryginalny sam w sobie soundtrack
Cons: wszechobecna drama, absolutne tony fanserwisu (dla obu płci), wyjątkowo powszechna metroseksualność, brak specjalnie przyciągających elementów czy jakiejkolwiek innowacyjności

Ot, metroseksualny Zły Charakter na Tajnym Posiedzeniu podczas Ważnej Rozmowy.
Sasuga Go Hands, każde tło nieomal przyprawiało o orgazm. Spójrzcie na to
odbicie na ladzie. No spójrzcie.
Natomiast Shirou stał się szwabem w pedalskim kombinezonie z białymi
fiszbinami (not pic rel).

Hiyowy rating: 5/10

Lance N' Masques
Gatunki (+ target demograficzny): fantasy, pedofile
Ilość odcinków: 12
Studio: Studio Gokumi (aż sprawdziłam co to i moim oczom ukazała się galeria bajek przepełnionych loli z gigantycznymi oczami - tl;dr studio pełne pedofili)
Pros: ta loli wyglądała śmiesznie na plakacie (nie wiem czy to zaleta, ale dziwnie mi zostawić puste pole po raz kolejny)
Cons: pedofilski wydźwięk, jednocześnie przy swojej naiwności, bajka wydaje się być targetowana do dzieci, absurdalne sceny "walk", niemożebnie irytujący bohaterowie (każdy co do sztuki), banalne rozwiązania "fabularne", naciągana drama, paskudna grafika

Powiedziała sześciolatka.
Powiedziała sześciolatka.
Powiedziała sześciolatka.

Hiyowy rating: 1/10

Noragami Aragoto
Gatunki (+ target demograficzny): akcja, przygodowe, shounen
Ilość odcinków: 12
Studio: Bones
Pros: udanie wprowadzona zmiana klimatu na zgoła bardziej dramatyczny i bez wpadnięcia w przesadny patos, mnóstwo niesamowicie ciepłych, uroczych scen, ale i tych naprawdę wzruszających, fantastyczny opening, przyzwoity poziom animacji, dobre domknięcie wszystkich wątków
Cons: …aż do samiutkiej końcówki, pozostawiających nas w cliff hangerze - why did you even do that to us


Hiyowy rating: 7/10

One Punch Man
Gatunki (+ target demograficzny): akcja, parodia, sci-fi, seinen, komedia, supernatural
Ilość odcinków: 12
Studio: Madhouse
Pros: kilka scen zanimowanych tak niesamowicie, iż niemal powróciła mi wiara w przyszłość animacji 2D, całkiem niezły soundtrack, świetni bohaterowie drugoplanowi
Cons: zdecydowanie za mało odcinków, powtarzalność gagów, uwaga, uwaga - ja nie lubię Saitamy

Hiyowy rating: 7/10

Owarimonogatari
Gatunki (+ target demograficzny): kryminał, komedia, supernatural
Ilość odcinków: 12
Studio: SHAFT
Pros: Ougi, Ougi, Ougi, Ougi i gdybyście szukali jeszcze jakiegoś powodu, aby obejrzeć Owari (tudzież nadrobić absolutnie całe uniwersum aby je zobaczyć) - Ougi, oryginalny format przedstawienia zagadki podczas arcu z Sodachi, pozwalający widzowi samemu snuć hipotezy, zamiast rzucać w niego gotowym rozwiązaniem, cały wątek z Ougi Dark, w ogóle… wszystkie wątki…, muzyka
Cons: skończyło się


Hiyowy rating: 8/10

Sakurako-san no Ashimoto ni wa Shitai ga Umatteiru
Gatunki (+ target demograficzny): kryminał
Ilość odcinków: 12
Studio: TROYCA
Pros: jedna czy dwie autentycznie interesujące zagadki, Sakurako, klimat na początku, grafika, ending
Cons: brak konkretnego celu serii, wiele rozwiązań z rodzaju no-shit-sherlock, zerowy chara development, żałosne "zakończenie"

Szczególnie na początku serii, nieruchome scenerie były naprawdę przepiękne.
Z jakichś powodów, bardzo urzekła mnie ta sentencja na początku openingu.
Bezpośredniość Sakurako stanowiła jedną z niewielu rzeczy przyciągających
do końca - i właśnie wtedy i to umarło.
Hiyowy rating: 5/10

Subete ga F ni Naru: The Perfect Insider
Gatunki (+ target demograficzny): parodia kryminału
Ilość odcinków: 11
Studio: A-1 Pictures
Pros: relatywnie zaskakujące zakończenie, opening
Cons: ta bajka w swoim przeintelektualizowaniu i pretensjonalności jest po prostu nieopisanie głupia oraz niemożliwa do wzięcia na poważnie (na pewno nie tak super-uber poważnie jak robią to sami bohaterowie), kompletnie nijakie, niezdatne do polubienia chociaż w najmniejszym stopniu postacie, z parą protagonistów na czele, rozwleczenie bardzo prostej zagadki na jedenaście odcinków, koszmarna, powolna animacja, puste tła, ohydne chara designy, puste tła, bura kolorystyka, nieumiejętne użycie CGI

"-Zamordowano ją.
-Kto to zrobił?!
-Morderca."

Jedno z głębokich pytań egzystencjonalnych jakie stawia seria.
Jedno z poważnych przemyśleń naszego protagonisty.
W sumie to znowu nie ma sensu, nie chcę w tym dalej grzebać, przypomnijmy
sobie za to jaki interesujący graficznie był opening. 
Hiyowy rating: 3/10

Young Black Jack
Gatunki (+ target demograficzny): dramat, seinen
Ilość odcinków: 12
Studio: Tezuka Production
Pros: początek zapewniał niezłą rozrywkę, no i w sumie było toto całkiem nieźle zanimowane
Cons: przerysowanie, przedramatyzowanie, nieskończone pokłady patosu, łez, krzyków, dziwne chara designy, zawsze możliwe najbardziej dramatyczne rozwiązanie wątku zostaje wybrane, dziwni "antagoniści", ten opening śni mi się w koszmarach

Najbardziej żenujący opening.
Oryginalne intrygi.
It even gets gore guys!
Hiyowy rating: 3/10


Yuru Yuri San Hai!
Gatunki (+ target demograficzny): okruchy życia, komedia
Ilość odcinków: 12
Studio: TYO Animations
Pros: TOSHINO KYOUKO, jeśli nie widzieliście poprzednich serii, to żyjecie bardzo smutne życia, aczkolwiek zawsze można to zmienić i polecam, gdyż trzecia mniej-więcej trzyma poziom pozostałych
Cons: niektóre z gagów zostały powtórzone już tyle razy, że udało im się przestać być śmiesznymi, niestety



Hiyowy rating: 7/10

W nowym roku, zimą, będę mieć nadzieję, iż eboli nie dostanę od:
-Ajin
-Akagami no Shirayuki-hime 2
-Ansatsu Kyoushitsu 2
-Boku Dake ga Inai Machi
-Dimension W
-Divine Gate
-Durarara!!x2 Ketsu
-Gate 2
-Hai to Gensou no Grimgar
-Haruchika: Haruta to Chika wa Seishun Suru
-Musaigen no Phantom World
-Nijiro Days
-Prince of Stride: Alternative
-Sekkou Boys
-Schwarchezmarken
-Shoujo-tachi wa Kouya wo Mezasu
-Shouwa Genroku Rakugo Shinjuu

Mam dość, więc na koniec popatrzę na tego słodkiego gołąbka z Noragami.
Następny PostNowsze posty Poprzedni postStarsze posty Strona główna