Apdejt Hiyowej plantacji mango.

Mając aparat pod ręką, postanowiłam podzielić się z Wami aktualizacją mojej mangowej kolekcji, powiększonej o kilka okazów po ostatniej wizycie na rodzimej ziemi. Enjoy.

Do kolekcji gejporno dołączyły dwa nowe okazy (niezwykle udane okazy, muszę nadpomnieć), do tego Kwiaty Grzechu mam już skompletowane niemal w połowie, niestety, nie nadarzyła się okazja, abym dokupiła pozostałe dwa tomy 6000 oraz Savage Garden 2, co zamierzam nadrobić w najbliższym zamówieniu - póki co, klepię biedę. 

Do nadrobienia mam również Acid Town (tom 2 i 3) oraz Pandorę (tomy 10-12), skompletowałam jednak świetne Beast Master (definitywnie potrzebujemy więcej pozycji od pani Motomi na naszym ryneczku!).

W mojej kolekcji anime nie widzę większych zmian.

Angielskie wydania powiększyły się o kolejne trzy tomy Ao no Exorcist, nie planuję jednak kupować nic więcej, brak obwolut i żółty papier nie są warte pieniędzy, jakie życzą sobie wydawnictwa.

Większość fejwritów w jednym miejscu, Otoyomegatari, Emma (I kno, right, brakuje mi trójki, nie znalazłam jej w Matrasach, a Empiki sprzedawały już tom czwarty), cudowna Muzyka Marie oraz już niemal zakończone Battle Royale - nawet Another, jedna z bardzo nielicznych, udanych adaptacji light novel, oraz Dynia z Majonezem, to naprawdę ciekawe pozycje i cieszę się, że posiadam je na swojej półeczce.

Z Dogsami sytuacja prezentuje się właściwie podobnie, jak w przypadku Emmy, nie chcąc robić sobie jeszcze większych zaległości, od razu wzięłam tom siódmy. Z Kuroszem jestem jednakowoż na bieżąco.

Po obejrzeniu o niebo lepszej, animowanej adaptacji nowelki, postanowiłam zakończyć kolekcjonowanie Spice and Wolfa i przeznaczyć pieniądze na ciekawsze pozycje. Od ostatniej notki, zdołałam zebrać wszystkie tomy genialnego Prophecy, dokupić kolejne dwa Dengeki Daisy oraz Kaiczoła.

W tym miejscu chyba nie nastąpiły żadne zmiany, wciąż gotówka nie swędziała mnie na tyle, aby uzupełnić brakujące tomy szojców z dolnej półki.

Martwię się mocno o przyszłość Petshopa od Taigi, śmiem powątpiewać, jakby stanowił jeden z lepiej sprzedających się tytułów, a na tom czwarty czekamy już od wielu miesięcy. Trzymam kciuki, by wyszedł jak najszybciej, wszak to jedna z najlepszych pozycji na naszym rynku - zdecydowanie najlepsza historia grozy.

I na koniec, cztery Mega Mangi od JPFu, mój kochany Ludwik, niepozornie wyglądające Duds Hunt, oraz tytuł, który był jednym z moich must get podczas ostatnich zakupów, Przekleństwo siedemnastej wiosny, pozycja niezwykle underrated, zasługująca w Polszy na wiele większy rozgłos.

Następny PostNowszy post Poprzedni postStarszy post Strona główna

2 komentarze:

  1. Ooo, święta jagódko. Jaka dorodna plantacja mango! Nie ukrywam, że zazdroszczę. Na ostatniej półeczce zauważyłam Walkin' Butterfly. Hiyo, powiedz mi proszę, czy warto to dalej kupować? Mam w posiadaniu pierwszy tom i nie za specjalnie mnie to urzekło, także zastanawiam się czy kupować dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hiro, nie powiem, by był to mój ulubiony tytuł, zawsze jakoś podświadomie porównuję go do klasę lepszego Helter Skelter (równie brzydkie chara designy, tematyka świata mody), aczkolwiek wyjmując wiecznie lamentującą Michiko, manga jest całkiem niezła. W drugim tomie akcja nabiera nieco tempa, delikatnie rozwija się zarówno wątek romantyczny jak i kariera głównej bohaterki, przyznam bez bicia, że trzeciego jeszcze nie czytałam, toteż wolałabym się wstrzymać z ostatecznym werdyktem do czasu, aż to zrobię.

      Usuń