A nie mówiłam? |
Zbiór mangów |
Porównanie jakości papieru. Po lewej - angielski, po prawej, polski tom. |
Wydania deluxe, zbiory kilku tomów i tak dalej, często podnoszą cenę do nawet sześćdziesięciu złotych, a zdarzają się i droższe. Pojedynczy tomik w Wielkiej Brytanii (warto nadpomnieć, iż niemal wszystkie są importowane ze Stanów), wyniesie nas mniej-więcej siedem funtów, co w przeliczeniu daje nam +/- 35 złotych i może dla nas jest wyzyskiem, ale licząc w przytoczony przeze mnie sposób, nie wydaje się być aż tak wygórowaną kwotą. Tutaj różnice w cenach są częstsze i bardziej znaczne, bowiem co ładniejsze wydania kosztują nawet dwa razy tyle, te w twardych okładkach - dwadzieścia parę funtów. Aleale! Czy to wszystko jest warte tych pieniędzy? Otóż - nie do końca. 99% angielskich wydań, to format większy, niż B6, jednak na przyjemnym rozmiarze kończą się plusy. Miałam w ręku dziesiątki, jeśli nie setki tomiszczy i trzeba Wam wiedzieć, że obwolutę widziałam
Wnętrze hamerykańskiego tomiku |
Nowelki |
okrągły raz. Kolorowe strony to również niesamowity rarytas. Jakoś papieru pozostawia wiele do życzenia, nikogo nie dziwią żółtawe kartki, które często prześwitują ilustracje z poprzednich stron. Najgorzej prezentują się wydania zbiorowe, w miękkich, łatwo gnących się okładkach, zazwyczaj jedynie laminowanych, chromowane stanowią urban legend, ktoś kiedyś widział, ale w sumie nikt nie pamięta, co to konkretnie było. Z racji urodzenia się skończonym dusigroszem oraz fetyszystką porządnego papieru, średnio co dwa miesiące zamawiam więc paczkę z Polski. Tak, daję zarabiać cholernemu grubasowi. Wiem, powinnam się wstydzić. Mimo to, od czasu, gdy kompletnie bezmyślnie udało mi się wyrwać prawie całą stronę, jakoś stronię od hamerykańskich wydań. Naturalnie, każdy medal ma dwie strony. Już dobrze rozumiecie, do czego piję. Anime na dvd, light nowelki, artbooki, licencjowane gadżety. Wszystko to jest dostępne na brytyjskiej ziemii w wielu sklepach. Ale może to i lepiej? Ludzkość w końcu do dziś przeklina jakość tłumaczenia hińskich bajek od animegejtu. Dla ciekawskich, średnia cena:
-anime na dvd:
*filmy kinowe/OAV - 10-15 funtów, te nieco starsze lub mniej popularne, 3-8 funtów
*serie TV - 20-40 funtów
-light novel - 15-30 funtów
-artbook/character databook- 20-40 funtów
Zbiór hińskich bajek na dvd |
Konwenty. Kwintesencja bycia mangozjebem. Chyba nie ma człowieka, który nie przepadałby za takimi wypadami, czy to dla socjalizacji, czy w celu uzupełnienia swojej kolekcji. Niezależnie od tego, co konkretnie planujemy tam robić, chyba każdy na angielskim konwencie, znajdzie coś dla siebie. Są tabuny stoisk, przepełnionych gadżetami. Królują breloczki i phonestrapy, przypinkom dałabym trzecie miejsce, bowiem na podium mieszczą się również figurki, zarówno chińska taniocha, jak i firmowe zabaweczki. Nierzadko pojawiają się stoiska z azjatyckim jedzeniem, odzieżą czy małymi elementami wyposażenia domowego. Znajdziemy mnóstwo mang, anime na dvd, kostiumów cosplayowych, gier, plakatów, wallscrolli, pluszaków, kubków i tak dalej, i tak dalej. Z atrakcji należy wymienić panele z najróżniejszymi
Stężenie mangozjeba: 2 sztuki na metr kwadratowy |
celebrytami tudzież osobowościami japońskiego przemysłu M&A (jak chociażby sam Shinichiro Watanabe, do dziś pluję sobie w brodę, że nie wybuliłam forsy na płytę OST Bebopa z jego autografem, lub animator SnK, Katsuhiko Kitada), goście to niestety przede wszystkim brytyjskie aktorzyny, o których nie słyszano poza Wielką Brytanią. Nie powiem, by godziny spędzonene na wysłuchiwaniu dukania kilku ludzi siedzących na scenie, należały do najprzyjemniejszych w moim życiu, nie żywię również specjalnie gorącego uczucia do paneli tematycznych, które często są zbyt ogólnikowe oraz zwyczajnie nudne. Jest oczywiście i Euro Cosplay, na który zawsze oczekuję ze niecierpliwością, nierzadko widywałam naprawdę świetne prezentacje. Oprócz tego, niemal wszędzie można sprzedać/kupić doujinshi, pograć, czy to w karcianki, czy na specjalnych konsolach, zrobić sobie zdjęcia w specjalnym studio, no i po prostu poznać nowych ludzi, a tych nie brakuje. Taki MCM London Expo, odwiedza
średnio 50000 uczestników, toteż jak nietrudno sobie zwizualizować, ludzie wypadają drzwiami i oknami, można iść jedynie wraz z tłumem, a zawrócenie jest niemal niemożliwe. Konwenty to zorganizowane imprezy, mające miejsce w dużych halach (jak Excel), nie ma tu mowy o szkołach i innych takich. Cena wejściówki oscyluje w granicach 10-30 funtów, w zależności od długości imprezy. Suprise guys - tutaj się nie nocuje w konwentowym budynku. Uczestnicy, którzy chcą wziąć udział w całym wydarzeniu, a nie mają możliwości szybkiego dojazdu, są zmuszeni wykupić sobie hotel. Ma to w sumie swoje plusy i minusy, z jednej strony, można przespać się w ludzkich warunkach, z drugiej jednak, chętnie spędziłabym noc na konwencie, słuchając relacji znajomych, muszę przyznać, że to musi całkiem niezły fun. Sądzicie, że w Polsce jest mało konwentów? Wierutne bzdury. Nie dość by rzec, iż tutaj konwent stanowi "rzadkość". Nawet mieszkając niemal pod samą stolicą, nie jeżdżę na nie częściej, niż raz na pół roku. No ale cóż, to chyba nawet lepiej dla mojego portfela...Scena na zewnątrz |
EuroCosplay |
Czyżby już wszystko, o czym chciałam pomówić? I guess so. Bodaj jedyną kwestią, której nie poruszyłam, jest postrzeganie naszych zainteresowań przez "resztę" społeczeństwa - nikt tutaj nie robi z siebie biednych i uciemiężonych, chociaż M&A nie cieszy się wielką popularnością, fani są ogółem na tyle sympatyczni, że nie zdążyli wyrobić sobie negatywnej opinii w oczach społeczeństwa. Ja tymczasem wracam do nauki (tudzież...tudzież spróbuję wrócić), bo jutro "angielska matura". Keep crosses, guys!
Za dużo kirito na metr kwadratowy, dostałem raka.
OdpowiedzUsuńNo pls.
UsuńTo tylko czterdzieści sztuk, które przyszło na photoshoot. Po korytarzach przechadzało się ich znacznie więcej. Dopiero przebywanie koło tylu fanbojów w rzeczywistości, potrafi przyprawić człowieka o nowotwór.
Swoją drogą, zastanawiam się, czego przylezie w tym roku. Ereny się już przejadły, o Kiritach nawet nie ma co mówić (wypełzną dopiero po premierze ssało2), w sumie na nic ostatnio nie było takiego boomu. Może czeka nas zalew Joutarów Kuujo? Sor (Sorów...?)? Powrót Natsów?
"Onii-sama" - powiedziało naraz 40 Miyuki różnistych rodzajów.
Usuń"Jestem zajebisty" - odpowiedziało 23 Tatsuyów, każdy o wadze powyżej 90 kilogramów.